WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM :) !!
Wpatrywałam się w zdjęcie, po czym po chwili uniosłam wzrok
na Zayna. Byłam w szoku. Nie różnili się praktycznie niczym. To samo uczesanie,
te same rysy twarzy. Pokręciłam głową niedowierzająco i jeszcze raz zerknęłam na
zdjęcie. Przyjrzałam mu się dokładniej, a moją uwagę przykuły dłonie Nathana.
Przybliżyłam fotografię, by móc potwierdzić moje znalezisko. Odłożyłam
urządzenie na półkę, po czym odsłoniłam okrywającą Zayna kołdrę. Mój wzrok od
razu powędrował na jego ręce.
- Nie masz tatuaży – stwierdziłam.
– Ta, to nas różni – westchnął. – Słuchaj, nie mam czasu.
Muszę się stąd wydostać i jak najszybciej znaleźć mojego brata. Muszę mu
powiedzieć, że się nie udało.
Zmarszczyłam brwi i lekko przegryzłam dolną wargę.
Kompletnie nic nie rozumiałam o co w tym chodzi. Bałagan w mojej głowie, który
mi zrobił wciąż się powiększał, a ja czułam, że stoję w miejscu z
przekazywanymi przez niego informacjami.
- Co miało się nie udać?
Wywrócił oczami. Nie mogłam nic odczytać z jego twarzy,
kompletnie nic. Otoczył się jakąś maską. Mówił półsłówkami, a mnie coraz
bardziej zaczynało to drażnić. Nie mógł po prostu powiedzieć mi co jest grane?
Wplątuję mnie w swoje brudne sprawy, a ja głupia mimowolnie go słucham. Chyba
postradałam zmysły. Co jest ze mną nie tak? Moja cholerna ciekawość doprowadzi
mnie do szaleństwa. Po kim odziedziczyłam tą parszywą cechę? Z drugiej strony
żal mi go. Nie pasuje mi raczej do typu niebezpiecznego zbrodniarza.
Powiedziałabym wręcz, że jest nieszkodliwy. Jednak jest tutaj, za drzwiami
pilnują go policjanci, a rodziny ofiar i rannych przeklinają go za to, co
zrobił. Fuknęłam niezadowolona. Mój wzrok po raz kolejny tego dnia powędrował w
stronę Mulata. Przyglądał mi się. Ciemne, czekoladowe tęczówki złapały ze mną
kontakt wzrokowy. Zahipnotyzowały mnie swoim blaskiem i tajemniczością.
- Leah, doktor Fisher cie wzywa do siebie – usłyszałam za
plecami głos Grega i odwróciłam się, kończąc wymianę spojrzeń z Zaynem.
Wstałam z łóżka Malika. Wiedziałam, że nie chce, bym
zostawiała go samego, więc poleciłam Gregowi, by go przypilnował.
- Postaram się szybko wrócić. Gdyby coś się przedłużyło
poproś pielęgniarkę, by go pilnowała. I pod żadnym pozorem nie wpuszczaj tych
dwóch policjancików – zarządziłam. – Nie jest jeszcze na siłach, by zeznawać –
dodałam.
- Powodzenia z Fisherem. Jest zły – poinformował, a ja
machnęłam tylko ręką i wyszłam z sali. Zayn nie był z tego zadowolony.
Widziałam jego przepełniony złością wzrok, kiedy rozmawiałam z Gregiem.
Wydawało mi się, że zwróci mi uwagę, nakrzyczy, wybuchnie jak wcześniej, ale
chyba zrozumiał, iż też mam swoje sprawy, swoje życie.
Stanęłam pod drzwiami lekarskimi i niepewnie lekko je
otworzyłam. Wychyliłam głowę do środka, by zobaczyć, czy doktor tam był. Nie
pomyliłam się. Siedział jak zwykle przy biurku i zajadał się swoją ulubioną
jagodzianką. Kiedy usłyszał, że nie jest w pomieszczeniu sam uniósł głowę.
Przez chwilę mi się przyglądał, a później nakazał usiąść naprzeciwko niego.
Posłusznie wykonałam jego polecenie. Zdenerwowana przegryzłam wargę. Musiałam
chyba narozrabiać. Czy chodzi o to, że za dużo uwagi poświęcam Zaynowi?
Przecież… „Oh, nie wychodziłaś z jego sali przez ten cały czas.” Doprawdy?
„Yhym, chyba za bardzo się przejęłaś. ”Traktuję go, jak każdego z pacjentów.
„Nie prawda”.Prawda.”Nie”.Tak.”Sama w to nie wierzysz. ”Oh, zamknij się!
Przegryzłam ze zdenerwowania wargi.
- Leah, słuchasz mnie? – Do moich uszu doszedł stłumiony,
ochrypły głos Barry’ego.
Ocknęłam się i zwróciłam swój wzrok na mojego rozmówcę.
- Przepraszam. Zamyśliłam się – mruknęłam, a doktor
westchnął.
- Jesteś zmęczona – zaczął. – Przesiadujesz non stop przy
łóżku tego młodzieńca. Wiem, że to jeden z twoich pierwszy, poważnych
pacjentów, ale nie musisz się aż tak angażować.
Przymknęłam oczy. Domyśliłam się, po co mnie tu wezwał,
jednak mimo wszystko, nie zdążyłam wcześniej pomyśleć nad odpowiedzią. Błądziłam
wzrokiem po ścianach, zatrzymywałam go dłużej na wiszących obrazach, kwiatkach,
czy widoku za oknem. Nie chciałam spotkać się ze wzrokiem Barrego. Bałam się,
że mógł cokolwiek z niego odczytać, a wtedy… byłoby już po mnie. Wyrzuciłby
mnie z roboty, gdyby dowiedział się o chęci pomocy przestępcy. Nie słuchałby
nawet moich wyjaśnień. Zresztą, skąd mam pewność, że Zayn nie jest przestępcą?
Może jestem zbyt naiwna, by dostrzec podstęp. Może chce owinąć mnie wokół
palca, aby tylko wydostać się ze szpitala niezauważonym i nie trafić za kratki.
A co wtedy? Cholera jasna. Jestem między młotem, a kowadłem. Nie pomogę mu już
więcej. Przynajmniej nie będę pomagała mu się stąd wydostać. Z drugiej strony…
chciałabym się dowiedzieć, co jest nie tak z nim i jego bratem. Są w
niebezpieczeństwie? Ktoś ich ściga? Cholera jasna!
- Leah – zwróciłam mój wzrok na doktora. Siedział zamyślony,
z rękoma założonymi na piersi.
- Nie czuję się zmęczona – zaczęłam. – Pan Malik po prostu
prosi, bym to ja się nim zajmowała. Nie chce żadnej innej osoby. Nie pozwala
nic zrobić pielęgniarce, kiedy nie ma mnie przy nim. Nie wiem, czym jest to
spowodowane – skłamałam.
- Rozumiem – powiedział przeciągle. – Kto z nim teraz
został? – Jego lewa brew uniosła się lekko do góry.
- Greg. Nie dałam dojść do słowa pacjentowi. Po prostu
wyszłam i kazałam Gregowi się nim zająć – wyjaśniłam.
- Powinnaś to robić częściej. On nie może traktować cię
jak swoją opiekunkę. Chcesz być lekarzem? – Gula utknęła mi w gardle, kiedy
chciałam mu się wytłumaczyć. Nie mogłam wykrztusić z siebie żadnej odpowiedzi.
Usta otworzyły mi się lekko, jednak nie wydałam żadnego dźwięku. Po prostu
zaniemówiłam. – Nic nie odpowiesz?
Przegryzłam dolną wargę i wypuściłam ze świstem powietrze.
- Po to tutaj jestem – szepnęłam. – Spróbuję dojść do
porozumienia z panem Malikiem.
Skiną głową.
- Mam nadzieję, że… - nie dokończył, bo do pokoju wpadła
pielęgniarka.
- Panie doktorze, szybko! Ten młody przestępca…- krzyknęła, a
ja w raz z doktorem zerwałam się z miejsca i czym prędzej wybiegłam z pokoju lekarskiego.
Jak oparzona wpadłam za doktorem do sali Zayna. Żołądek
zacisną mi się, kiedy tylko spojrzałam na monitor.
- Obniżone tętno, oddech płytki – słowa Barrego dochodziły
do mnie w szybkim tempie.
Spojrzałam na mętny wzrok Zayna. Wyciągał w moją stronę dłoń.
Widziałam, że coś w niej trzyma. Chwyciłam go za nią, a on dyskretnie wcisną mi małą karteczkę pomiędzy palce. Poczułam, że jego dłonie są lodowate.
- Ochłodzenie kończyn! – Poinformowałam Fishera.
- Wstrząs anafilaktyczny! Adrenalina i leki
przeciwhistaminowe, szybko!
- Reakcja alergiczna? Ale jak to? – Zaskoczona spojrzałam na
doktora, a on tylko wzruszył ramionami.
Pielęgniarka w pośpiechu wykonała
polecenie Barrego, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że nigdzie nie ma
Grega. Cholera jasna!
- Utrata przytomności! Szybciej z tymi lekami – warknął Barry,
a pielęgniarka zaczęła wstrzykiwać adrenalinę.
Z przerażeniem wpatrywałam się w monitor. Kiedy zauważyłam,
że tętno się normuję odetchnęłam z ulgą. Wymieniliśmy się spojrzeniami z
doktorem.
- Co się tu dzieje? – Głos Grega sprawił, że wpadłam w
złość. Moja twarz poczerwieniała, a ja powoli podeszłam do przyjaciela i wytknęłam
na niego palcem.
- Śmiesz pytać? Kazałam ci z nim zostać! – Dałam upust swoim
emocjom. – Widzisz co się stało?!
- Leah, uspokój się… - chciał się wytłumaczyć, ale mu nie
dałam.
- Idź do diabła! – Wrzasnęłam i wyszłam na korytarz trzaskając drzwiami.
Idiota. Totalny kretyn. Zacisnęłam pięści. Usiadłam na
jednym z korytarzowych krzeseł i próbowałam się uspokoić. Nagłe pogorszenie
stanu zdrowia Zayna wyprowadziło mnie z równowagi. Nie powinnam zostawiać go z
Gregiem. Poluźniłam moje zaciśnięte pięści, a wtedy zorientowałam się, że wciąż
trzymam tam karteczkę, którą przekazał mi Zayn. Rozwinęłam ją i spostrzegłam
nabazgrane prawdopodobnie pismem Zayna imię „Niall”, a pod nim numer telefonu. Nic więcej na
niej nie znalazłam. Tylko te dwie informacje. Westchnęłam z bezradności. Czy to
znaczy, że mam się z nim skontaktować? I co mu powiem? Pokręciłam zrezygnowana
głową. Spostrzegłam pielęgniarkę wychodzącą z sali Malika. Zatrzymałam ją, by
dowiedzieć się, czy leki zadziałały.
- Tak, ale jest w ciężkim stanie.
- Nadal jest nieprzytomny? – Nie musiała odpowiadać.
Odczytałam to z jej wyrazu twarzy.
Mój wzrok znów powędrował na karteczkę z imieniem i numerem
telefonu. Zadzwonię. Może wtedy dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.
Po kilku próbach
nawiązania kontaktu ze znajomym Zayna udało mi się z nim umówić. Opowiedziałam
mu w jakim stanie znajduję się Zayn i o tym, że szuka swojego brata. Było
słychać w głosie Nialla, że przejął się stanem zdrowia kolegi. Niestety, kiedy
zaproponowałam mu, by pojawił się w szpitalu wraz z bratem Malika,
zaprotestował. Umówiliśmy się w pobliskim parku, jak to stwierdził Niall: „ Tak
będzie bezpieczniej”. Powoli zaczynało ogarniać mnie uczucie paniki. Może
niepotrzebnie się w to wpakowałam. Przymknęłam oczy. Nie mogę go zawieść. Mulat
pokłada we mnie nadzieję. Przynajmniej spróbuję się dowiedzieć co tu jest
grane.
Przekazałam
pielęgniarce, by nie zostawiała pacjenta nawet na chwilę samego. Doktor Fisher
odkrył, że ktoś wstrzyknął Zaynowi jad żmii, na który jest uczulony. Sam powiedział, że dopilnuje, by Malik był pod
stałą obserwacją. Wypytywał też policjantów siedzących przed salą Mulata, czy
nie widzieli nikogo obcego kręcącego się w pobliżu, ale oni wytłumaczyli, że
musieli na chwilę opuścić szpital. Kłamcy. Jestem pewna, że to ich sprawka.
Dokładnie o 15:00
dotarłam do parku, w którym umówiłam się ze znajomym Zayna. Rozglądałam się
dookoła przyglądając się wszystkim przechodniom. Teraz każdy z nich wydawał mi
się podejrzany. Moją uwagę przykuł chłopak z czerwonymi włosami i kolczykiem w
wardze. Rozmawiał zdenerwowany przez telefon i sadził przekleństwami. Uznałam,
że on najbardziej pasuje mi do kolegi Zayna. Jak na dziwną, niebezpieczną
sytuację wyglądał idealnie. Wulgarny wygląd, niechlujne ubranie i naganne
słownictwo.
- Zachowuj się normalnie i przestań się tak wszystkim
przyglądać. Nie chcę, by ktoś zwrócił na nas uwagę – usłyszałam aksamitny głos
przy swoim uchu, na który momentalnie się wzdrygnęłam.
Z drżącymi ustami odwróciłam
się i spojrzałam na osobnika stojącego przede mną. Nie wyglądał groźnie. Wręcz
przeciwnie. Miał niebieskie oczy, z pozoru słodki, niegroźny uśmiech i blond
czuprynę, która dodawała mu uroku. Ubrany był w biały top, czarne rurki i szare
conversy. Wydawał się dość przyjazny, ale pamiętałam powiedzenie mojej babci
Elen:”Pozory mylą, kochanie.” Przyglądał mi się z zaciekawieniem, dokładnie tak
jak ja jemu. Zauważyłam, że się uśmiecha. Niepewnie przegryzłam dolną wargę.
- Więc, gdzie jest ten drugi? – Wykrztusiłam, a on zmrużył oczy.
- Kto, Zayn? – Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja
pokręciłam przecząco głową.
- Nie, Nathan. Gdzie jest? Jego brat… - zaczęłam, lecz nie
dał mi skończyć.
- Słuchaj to wszystko jest bardziej skomplikowane niż
myślisz. On… Nathan robi wszystko, by wyciągnąć Zayna z tego bagna, ale
będziesz musiała nam pomóc.
- Ja?- Przytaknął. – Co miałabym zrobić? – Wydukałam zaskoczona.
-Usiądźmy na tej ławce – zaproponował, co zrobiliśmy. – Co Zayn
ci powiedział?
Zastanowiłam się przez chwilę nad jego pytaniem. Uniosłam
wzrok na Nialla, a moje spojrzenie spotkało się z jego błękitnymi tęczówkami.
- Nawoływał wciąż imię Nathana i bełkotał, że się nie udało,
że oni wiedzą. Prosił, bym znalazła jego brata jak najszybciej – wytłumaczyłam.
- Bzdura – odezwał się pospiesznie. – Nic nie wiedzą –
mruknął.
- O czym nic nie wiedzą? – Dopytywałam. – Ktoś wstrzyknął mu
jad żmii, na który jest uczulony!
Blondyn jedynie prychnął.
- Zarówno Zayn, jak i Nathan są uczuleni na jad żmii. Głupie
osły – zaśmiał się.
Zaczynał mnie wkurzać. Czy on czuję powagę tej sytuacji?
- Oni mogli go zabić! – Podniosłam głos.
- Ale go odratowaliście? – Spytał.
- Tak, ale nadal jest w złym stanie. Wspólnie z obrażeniami
po operacji i wypadku nie wygląda to najlepiej – poinformowałam.
Usłyszałam jak przeklina pod nosem. Następnie nerwowo
wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni, wyją jednego i odpalił go. Zaciągnął
się, po czym powoli wypuścił truciznę z ust. Nienawidziłam papierosów. Ich
zapach przyprawiał mnie o mdłości. Dobrze, że byliśmy na świeżym powietrzu,
smród nie był aż tak intensywny.
- Dojdzie do siebie? – Wycedził w trakcie wypuszczania dymu
z ust.
Wzruszyłam ramionami.
- Powinien.
- Słuchaj, musisz nam pomóc. Jeszcze dzisiaj spotkamy się z
Nathanem i wyjaśnimy ci co masz robić, zgoda?
- A mam jakieś inne wyjście? – Bąknęłam.
- Teraz już nie.
Wraz z Niallem udaliśmy się do Nathana. Gospodarza nie
było w domu, więc musieliśmy zaczekać. Właśnie siedzieliśmy w salonie drugiego
z Malikow. Żadne z nas się nie odzywało, więc zainteresowałam się wystrojem
tego pomieszczenia. Wchodząc tutaj zauważyłam, że chłopak jest fanem graffiti. Rysunki
były praktycznie w całym domu. Osobiście nie przywykłam do aż tak nowoczesnego
wystroju, ale podobało mi się.Różnił się od tradycyjnego. Do tego
meble były w kolorze soczystej czerwieni, a sofy jasnokremowe, co nie nadawało
temu wnętrzu mrocznego wyglądu, tylko miało na celu rozjaśnienie go. Nie
zauważyłam żadnego zdjęcia na żadnym z mebli. Dostrzegłam jedynie obraz wiszący
w rogu jednej ze ścian. Przedstawiał zachód słońca nad jakąś zatoczką. Spodobał
mi się. Był magiczny i wyróżniający się wśród tych kolorowych rysunków.
- Długo na mnie czekacie? – Chrapliwy głos, podobny do głosu
Zayna, lecz bardziej pewny siebie, doszedł do moich uszu. Odwróciłam wzrok od
obrazu i spojrzałam w stronę Nathana. Moje oczy momentalnie
rozszerzyły się, a usta lekko otworzyły. Musiałam pomóc sobie dłonią, by je
przymknąć, co pewnie wyglądało zabawnie. Czułam się, jakby stał przede mną
zdrowy Zayn. Miał długą bluzkę, co od razu zauważyłam, ponieważ chciałam się
przekonać o jego tatuażach. Jednak były szczelnie okryte.
- Wyglądacie identycznie… - nie powstrzymałam się od
wypowiedzenia tego.
Nathan beznamiętnie wzruszył ramionami i usiadł na jednym z
foteli. Zaczął lustrować mnie wzrokiem. Poczułam się nieswojo, jednak nie byłam
mu dłużna. Także przyglądałam mu się badawczo. Nie wiedziałam czego ode mnie
oczekuje.
- Nie mam za wiele czasu, dziewczyno – skrzywiłam się na
jego pierwsze słowa. Nie był zbyt miły.
- Leah. Mam na imię Leah – zakomunikowałam.
Zaśmiał się przeciągle, jednak później na jego twarz znów
wstąpiła powaga. Przeszły mnie dreszcze.
- A więc, Leah – przeciągnął moje imię, jakby chciał
zaznaczyć, że niepotrzebnie mu o tym wspomniałam. – Będziesz musiała
przypilnować mojego brata.
Prychnęłam, na co skierował na mnie pełen niezadowolenia
wzrok. Zerknęłam w kierunku Nialla, który przyglądał się wszystkiemu
zaciekawiony.
- Nic innego do tej pory nie robiłam – wywróciłam oczami.
- Zamknij się i słuchaj – ryknął, wyraźnie z poirytowaniem Nathan,
a mnie aż przewróciło się w żołądku na jego podniesiony ton. – Wpakowałaś się w
to wszystko, wiesz rzeczy, których nie powinnaś wiedzieć i teraz mimowolnie musisz
wykonywać moje polecenia – już chciałam coś powiedzieć, jednak on to zauważył. -
Nie pozwoliłem ci się odezwać. Musimy omówić kilka kwestii, więc zostaniesz
tutaj na noc. Nie obchodzi mnie, czy masz jakieś inne plany. Mam nadzieję, że zadbałaś
o opiekę nad moim bratem i już nic mu się nie stanie. W przeciwnym wypadku ty
odpowiesz za każdy uszczerbek na jego zdrowiu. Czy to jest jasne? – Uniosłam dotychczas
spuszczoną głowę na Nathana. W środku cała aż kipiałam ze złości. To są jakieś
cholerne kpiny, prawda?!
- Chyba cię do reszty popieprzyło – warknęłam i wstałam,
jednak on błyskawicznie znalazł się przy mnie i ścisnął mnie swoimi ramionami. –
Puść mnie do cholery! – Krzyknęłam wyrywając się mu.
- Pytałem, kurwa, czy to jest jasne?! Ogłuchłaś? – Wysyczał
przy moim uchu i owiną swoją rękę wokół mojej szyi, tak, abym nie mogła
oddychać. – Czy. To. Jest. Jasne – warczał robiąc pauzę z każdym wypowiadanym
słowem.
Przerażona przełknęłam ślinę i pokiwałam lekko głową.
- Jasne – mruknęłam z ledwością łapiąc powietrze.
W co ja się wkopałam...
Co za skurwiel z tego Nathana... Zero szacunku do kobiet !
OdpowiedzUsuńMamo, z każdym nowym rozdziałem zabijasz mnie coraz bardziej ! :D
To ff, nie dość, że ma zajefajną fabułę, to jeszcze na dodatek jest tajemnicze ;3
Ciekawi mnie kurde o co w tym wszystkim chodzi i kto był na tyle podły, by wstrzyknąć Zaynowi jad żmij ! ;o
Boski rozdział, tyle w temacie *,*
Czekam z niecierpliwością na nexta xx
@sluumberr
To jest genialne .nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ;D
OdpowiedzUsuńzgon za 3...2...1...
OdpowiedzUsuńomg... chciałabym napisać cos dłuższego niż to ale brak mi słów. Dosłownie. Brak mi słów. Dodam że czekam i będę czekać na następny ♥
OdpowiedzUsuń@frugggo
Miałam przeczytać wieczorem, ale postanowiłam zrobić to teraz, gdyż przypomniałam sobie, że czytanie wieczorem może na mnie źle wpłynąć :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo, ale to bardzo mi się podobał! Zresztą ty wiesz, że zawsze podoba mi się to co napiszesz ;*
Zayn nie jest zły, lecz zagubiony. Wpadł w jakieś gówno z którego ciężko się wydostać. Już miałam mały heart attack, gdy prawie umierał. Na szczęście udało się go odratowac, uff! Ciekawe kto wstrzyknął my ten jad..
A Grega to bym z chęcią usiadła! Skoro Leah prosiła by się nim zajął na chwilę, to niech się, kurwa nim zajmie do cholery! Ugh, co za idiota -_- !!
A Nathan jest nie lepszy. Jedynie z wyglądu są do siebie podobno. Na pewno nie z charakteru! To jakiś walniety typ!
A Niall też mnie wkurza, bo taki tajemniczy i nawet nie stanął w obronie Leah :/
Mam nadzieję, że Leah nie grozi niebezpieczeństwo ; x
Życzę weny kochana :*
Kocham, @xAgata_Sz .xx
O jezu genialny rozdzial, genialne ff !!! Wy jestescie genialne :* czekam na next x @niallzhuug
OdpowiedzUsuńTy jestes genialna x przepraszam kochana
UsuńGsggagsbba ale zakończenie !
OdpowiedzUsuńJaki dobił z tego Nathana -.-
Czekam na next .
@_agata_w
Asdfghjjkds *_* Super! Nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuń@69_with_batman
CAN I DIE?!
OdpowiedzUsuńJEZUUU!
ONI SĄ ZAJEBIŚCI!
LEAH WEŹ MU PRZYPIERDOL!
ZAYN JEST KLSADHOALD
NATHAN JEST OHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH
JESTEM CIEKAWA O CO W TYM CHODZI :D
ZAJEBISTE FF <3
OCZYWISCIE, ŻE POLECĘ ;)
@RUSHERMUFFIN
dwa słowa: ja pierdole xd
OdpowiedzUsuńdziękuję :D
@SpeedwayoweLove
Nathan !!!! Ale mnie wkurwiasz !!!!! Co to mialo byc !!!!! Juz Cie nie lubie...
OdpowiedzUsuńNiall tak ciezko bylo ruszyc tylek !!!! Mogles jej pomoc !!!!
Mam nadzieje, ze Leah bedzie bezpieczna....
Zayn moim zdaniem jest tylko podobny do brata, chsraktery maja inne..... kto mu wszczyknal ten jed...???!!!!
Swietny rozdzial ^-^
Czekam na nastepny ;)
@andrejjj99
Nathan jest jakiś mocno narwany! Wydaje się być zupełnym przeciwieństwem Zayna. Chociaż... oboje nakazali Leah żeby została bo tak i już. Biedna, niezłe bagno ma teraz. Oby jej się nic nie stało. I oby to wszystko wyjaśnili. Jaki interes policja miałaby w zabiciu jednego z nich? No i o czym wiedzą wg Zayna choć Niall twierdzi że wcale nie widzą! :o Kurcze. Muszę się dowiedzieć :d Buźka xoxo @Malgosiaa_
OdpowiedzUsuńwow!!! dopiero miałam chwilę, żeby to przeczytać!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam...
ale czemu ona się tak daje?
chociaż jakby 2 przystojnych kolesi wymusiło na mnie pomoc trzeciemu z nich, który też jest przystojny - cóż pewnie zbytnio bym się nie wyrywała ;)
@nala292
Co za debil z tego Nathana. Wogule nie ma szacunku do Leah. W co ona się wplątała. To wszystko wygląda bardzo podejrzanie. Mam nadzieję że nic się jej nie stanie. Pozdrawiam i całuję @Lania_Oliwia
OdpowiedzUsuńO.O o-o-oco kaman?
OdpowiedzUsuń@lo_ve1D