wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział trzeci

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM :) !!


Wpatrywałam się w zdjęcie, po czym po chwili uniosłam wzrok na Zayna. Byłam w szoku. Nie różnili się praktycznie niczym. To samo uczesanie, te same rysy twarzy. Pokręciłam głową niedowierzająco i jeszcze raz zerknęłam na zdjęcie. Przyjrzałam mu się dokładniej, a moją uwagę przykuły dłonie Nathana. Przybliżyłam fotografię, by móc potwierdzić moje znalezisko. Odłożyłam urządzenie na półkę, po czym odsłoniłam okrywającą Zayna kołdrę. Mój wzrok od razu powędrował na jego ręce.

- Nie masz tatuaży – stwierdziłam.

– Ta, to nas różni – westchnął. – Słuchaj, nie mam czasu. Muszę się stąd wydostać i jak najszybciej znaleźć mojego brata. Muszę mu powiedzieć, że się nie udało.

Zmarszczyłam brwi i lekko przegryzłam dolną wargę. Kompletnie nic nie rozumiałam o co w tym chodzi. Bałagan w mojej głowie, który mi zrobił wciąż się powiększał, a ja czułam, że stoję w miejscu z przekazywanymi przez niego informacjami.

- Co miało się nie udać?

Wywrócił oczami. Nie mogłam nic odczytać z jego twarzy, kompletnie nic. Otoczył się jakąś maską. Mówił półsłówkami, a mnie coraz bardziej zaczynało to drażnić. Nie mógł po prostu powiedzieć mi co jest grane? Wplątuję mnie w swoje brudne sprawy, a ja głupia mimowolnie go słucham. Chyba postradałam zmysły. Co jest ze mną nie tak? Moja cholerna ciekawość doprowadzi mnie do szaleństwa. Po kim odziedziczyłam tą parszywą cechę? Z drugiej strony żal mi go. Nie pasuje mi raczej do typu niebezpiecznego zbrodniarza. Powiedziałabym wręcz, że jest nieszkodliwy. Jednak jest tutaj, za drzwiami pilnują go policjanci, a rodziny ofiar i rannych przeklinają go za to, co zrobił. Fuknęłam niezadowolona. Mój wzrok po raz kolejny tego dnia powędrował w stronę Mulata. Przyglądał mi się. Ciemne, czekoladowe tęczówki złapały ze mną kontakt wzrokowy. Zahipnotyzowały mnie swoim blaskiem i tajemniczością.

- Leah, doktor Fisher cie wzywa do siebie – usłyszałam za plecami głos Grega i odwróciłam się, kończąc wymianę spojrzeń z Zaynem.

Wstałam z łóżka Malika. Wiedziałam, że nie chce, bym zostawiała go samego, więc poleciłam Gregowi, by go przypilnował.

- Postaram się szybko wrócić. Gdyby coś się przedłużyło poproś pielęgniarkę, by go pilnowała. I pod żadnym pozorem nie wpuszczaj tych dwóch policjancików – zarządziłam. – Nie jest jeszcze na siłach, by zeznawać – dodałam.

- Powodzenia z Fisherem. Jest zły – poinformował, a ja machnęłam tylko ręką i wyszłam z sali. Zayn nie był z tego zadowolony. Widziałam jego przepełniony złością wzrok, kiedy rozmawiałam z Gregiem. Wydawało mi się, że zwróci mi uwagę, nakrzyczy, wybuchnie jak wcześniej, ale chyba zrozumiał, iż  też mam swoje sprawy, swoje życie.

Stanęłam pod drzwiami lekarskimi i niepewnie lekko je otworzyłam. Wychyliłam głowę do środka, by zobaczyć, czy doktor tam był. Nie pomyliłam się. Siedział jak zwykle przy biurku i zajadał się swoją ulubioną jagodzianką. Kiedy usłyszał, że nie jest w pomieszczeniu sam uniósł głowę. Przez chwilę mi się przyglądał, a później nakazał usiąść naprzeciwko niego. Posłusznie wykonałam jego polecenie. Zdenerwowana przegryzłam wargę. Musiałam chyba narozrabiać. Czy chodzi o to, że za dużo uwagi poświęcam Zaynowi? Przecież… „Oh, nie wychodziłaś z jego sali przez ten cały czas.” Doprawdy? „Yhym, chyba za bardzo się przejęłaś. ”Traktuję go, jak każdego z pacjentów. „Nie prawda”.Prawda.”Nie”.Tak.”Sama w to nie wierzysz. ”Oh, zamknij się! Przegryzłam ze zdenerwowania wargi.

- Leah, słuchasz mnie? – Do moich uszu doszedł stłumiony, ochrypły głos Barry’ego.

Ocknęłam się i zwróciłam swój wzrok na mojego rozmówcę.

- Przepraszam. Zamyśliłam się – mruknęłam, a doktor westchnął.

- Jesteś zmęczona – zaczął. – Przesiadujesz non stop przy łóżku tego młodzieńca. Wiem, że to jeden z twoich pierwszy, poważnych pacjentów, ale nie musisz się aż tak angażować.

Przymknęłam oczy. Domyśliłam się, po co mnie tu wezwał, jednak mimo wszystko, nie zdążyłam wcześniej pomyśleć nad odpowiedzią. Błądziłam wzrokiem po ścianach, zatrzymywałam go dłużej na wiszących obrazach, kwiatkach, czy widoku za oknem. Nie chciałam spotkać się ze wzrokiem Barrego. Bałam się, że mógł cokolwiek z niego odczytać, a wtedy… byłoby już po mnie. Wyrzuciłby mnie z roboty, gdyby dowiedział się o chęci pomocy przestępcy. Nie słuchałby nawet moich wyjaśnień. Zresztą, skąd mam pewność, że Zayn nie jest przestępcą? Może jestem zbyt naiwna, by dostrzec podstęp. Może chce owinąć mnie wokół palca, aby tylko wydostać się ze szpitala niezauważonym i nie trafić za kratki. A co wtedy? Cholera jasna. Jestem między młotem, a kowadłem. Nie pomogę mu już więcej. Przynajmniej nie będę pomagała mu się stąd wydostać. Z drugiej strony… chciałabym się dowiedzieć, co jest nie tak z nim i jego bratem. Są w niebezpieczeństwie? Ktoś ich ściga? Cholera jasna!

- Leah – zwróciłam mój wzrok na doktora. Siedział zamyślony, z rękoma założonymi na piersi.

- Nie czuję się zmęczona – zaczęłam. – Pan Malik po prostu prosi, bym to ja się nim zajmowała. Nie chce żadnej innej osoby. Nie pozwala nic zrobić pielęgniarce, kiedy nie ma mnie przy nim. Nie wiem, czym jest to spowodowane – skłamałam.

- Rozumiem – powiedział przeciągle. – Kto z nim teraz został? – Jego lewa brew uniosła się lekko do góry.

- Greg. Nie dałam dojść do słowa pacjentowi. Po prostu wyszłam i kazałam Gregowi się nim zająć – wyjaśniłam.

- Powinnaś to robić częściej. On nie może traktować cię jak swoją opiekunkę. Chcesz być lekarzem? – Gula utknęła mi w gardle, kiedy chciałam mu się wytłumaczyć. Nie mogłam wykrztusić z siebie żadnej odpowiedzi. Usta otworzyły mi się lekko, jednak nie wydałam żadnego dźwięku. Po prostu zaniemówiłam. – Nic nie odpowiesz?

Przegryzłam dolną wargę i wypuściłam ze świstem powietrze.

- Po to tutaj jestem – szepnęłam. – Spróbuję dojść do porozumienia z panem Malikiem.

Skiną głową.

- Mam nadzieję, że… - nie dokończył, bo do pokoju wpadła pielęgniarka.

- Panie doktorze, szybko! Ten młody przestępca…- krzyknęła, a ja w raz z doktorem zerwałam się z miejsca i czym prędzej wybiegłam z pokoju lekarskiego.

Jak oparzona wpadłam za doktorem do sali Zayna. Żołądek zacisną mi się, kiedy tylko spojrzałam na monitor.

- Obniżone tętno, oddech płytki – słowa Barrego dochodziły do mnie w szybkim tempie.

Spojrzałam na mętny wzrok Zayna. Wyciągał w moją stronę dłoń. Widziałam, że coś w niej trzyma. Chwyciłam go za nią, a on dyskretnie wcisną mi małą karteczkę pomiędzy palce. Poczułam, że jego dłonie są lodowate.

- Ochłodzenie kończyn! – Poinformowałam Fishera.

- Wstrząs anafilaktyczny! Adrenalina i leki przeciwhistaminowe, szybko!

- Reakcja alergiczna? Ale jak to? – Zaskoczona spojrzałam na doktora, a on tylko wzruszył ramionami. 

Pielęgniarka w pośpiechu wykonała polecenie Barrego, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że nigdzie nie ma Grega. Cholera jasna!

- Utrata przytomności! Szybciej z tymi lekami – warknął Barry, a pielęgniarka zaczęła wstrzykiwać adrenalinę.

Z przerażeniem wpatrywałam się w monitor. Kiedy zauważyłam, że tętno się normuję odetchnęłam z ulgą. Wymieniliśmy się spojrzeniami z doktorem.

- Co się tu dzieje? – Głos Grega sprawił, że wpadłam w złość. Moja twarz poczerwieniała, a ja powoli podeszłam do przyjaciela i wytknęłam na niego palcem.

- Śmiesz pytać? Kazałam ci z nim zostać! – Dałam upust swoim emocjom. – Widzisz co się stało?!

- Leah, uspokój się… - chciał się wytłumaczyć, ale mu nie dałam.

- Idź do diabła! – Wrzasnęłam i wyszłam na korytarz trzaskając drzwiami.

Idiota. Totalny kretyn. Zacisnęłam pięści. Usiadłam na jednym z korytarzowych krzeseł i próbowałam się uspokoić. Nagłe pogorszenie stanu zdrowia Zayna wyprowadziło mnie z równowagi. Nie powinnam zostawiać go z Gregiem. Poluźniłam moje zaciśnięte pięści, a wtedy zorientowałam się, że wciąż trzymam tam karteczkę, którą przekazał mi Zayn. Rozwinęłam ją i spostrzegłam nabazgrane prawdopodobnie pismem Zayna imię „Niall”, a pod nim numer telefonu. Nic więcej na niej nie znalazłam. Tylko te dwie informacje. Westchnęłam z bezradności. Czy to znaczy, że mam się z nim skontaktować? I co mu powiem? Pokręciłam zrezygnowana głową. Spostrzegłam pielęgniarkę wychodzącą z sali Malika. Zatrzymałam ją, by dowiedzieć się, czy leki zadziałały.

- Tak, ale jest w ciężkim stanie.

- Nadal jest nieprzytomny? – Nie musiała odpowiadać. Odczytałam to z jej wyrazu twarzy.

Mój wzrok znów powędrował na karteczkę z imieniem i numerem telefonu. Zadzwonię. Może wtedy dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.








   Po kilku próbach nawiązania kontaktu ze znajomym Zayna udało mi się z nim umówić. Opowiedziałam mu w jakim stanie znajduję się Zayn i o tym, że szuka swojego brata. Było słychać w głosie Nialla, że przejął się stanem zdrowia kolegi. Niestety, kiedy zaproponowałam mu, by pojawił się w szpitalu wraz z bratem Malika, zaprotestował. Umówiliśmy się w pobliskim parku, jak to stwierdził Niall: „ Tak będzie bezpieczniej”. Powoli zaczynało ogarniać mnie uczucie paniki. Może niepotrzebnie się w to wpakowałam. Przymknęłam oczy. Nie mogę go zawieść. Mulat pokłada we mnie nadzieję. Przynajmniej spróbuję się dowiedzieć co tu jest grane.
     Przekazałam pielęgniarce, by nie zostawiała pacjenta nawet na chwilę samego. Doktor Fisher odkrył, że ktoś wstrzyknął Zaynowi jad żmii, na który jest uczulony.  Sam powiedział, że dopilnuje, by Malik był pod stałą obserwacją. Wypytywał też policjantów siedzących przed salą Mulata, czy nie widzieli nikogo obcego kręcącego się w pobliżu, ale oni wytłumaczyli, że musieli na chwilę opuścić szpital. Kłamcy. Jestem pewna, że to ich sprawka.

   Dokładnie o 15:00 dotarłam do parku, w którym umówiłam się ze znajomym Zayna. Rozglądałam się dookoła przyglądając się wszystkim przechodniom. Teraz każdy z nich wydawał mi się podejrzany. Moją uwagę przykuł chłopak z czerwonymi włosami i kolczykiem w wardze. Rozmawiał zdenerwowany przez telefon i sadził przekleństwami. Uznałam, że on najbardziej pasuje mi do kolegi Zayna. Jak na dziwną, niebezpieczną sytuację wyglądał idealnie. Wulgarny wygląd, niechlujne ubranie i naganne słownictwo.

- Zachowuj się normalnie i przestań się tak wszystkim przyglądać. Nie chcę, by ktoś zwrócił na nas uwagę – usłyszałam aksamitny głos przy swoim uchu, na który momentalnie się wzdrygnęłam.

 Z drżącymi ustami odwróciłam się i spojrzałam na osobnika stojącego przede mną. Nie wyglądał groźnie. Wręcz przeciwnie. Miał niebieskie oczy, z pozoru słodki, niegroźny uśmiech i blond czuprynę, która dodawała mu uroku. Ubrany był w biały top, czarne rurki i szare conversy. Wydawał się dość przyjazny, ale pamiętałam powiedzenie mojej babci Elen:”Pozory mylą, kochanie.” Przyglądał mi się z zaciekawieniem, dokładnie tak jak ja jemu. Zauważyłam, że się uśmiecha. Niepewnie przegryzłam dolną wargę.

- Więc, gdzie jest ten drugi? – Wykrztusiłam, a on zmrużył oczy.

- Kto, Zayn? – Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja pokręciłam przecząco głową.

- Nie, Nathan. Gdzie jest? Jego brat… - zaczęłam, lecz nie dał mi skończyć.

- Słuchaj to wszystko jest bardziej skomplikowane niż myślisz. On… Nathan robi wszystko, by wyciągnąć Zayna z tego bagna, ale będziesz musiała nam pomóc.

- Ja?- Przytaknął. – Co miałabym zrobić? – Wydukałam zaskoczona.

-Usiądźmy na tej ławce – zaproponował, co zrobiliśmy. – Co Zayn ci powiedział?

Zastanowiłam się przez chwilę nad jego pytaniem. Uniosłam wzrok na Nialla, a moje spojrzenie spotkało się z jego błękitnymi tęczówkami.

- Nawoływał wciąż imię Nathana i bełkotał, że się nie udało, że oni wiedzą. Prosił, bym znalazła jego brata jak najszybciej – wytłumaczyłam.

- Bzdura – odezwał się pospiesznie. – Nic nie wiedzą – mruknął.

- O czym nic nie wiedzą? – Dopytywałam. – Ktoś wstrzyknął mu jad żmii, na który jest uczulony!

Blondyn jedynie prychnął.

- Zarówno Zayn, jak i Nathan są uczuleni na jad żmii. Głupie osły – zaśmiał się.

Zaczynał mnie wkurzać. Czy on czuję powagę tej sytuacji?

- Oni mogli go zabić! – Podniosłam głos.

- Ale go odratowaliście? – Spytał.

- Tak, ale nadal jest w złym stanie. Wspólnie z obrażeniami po operacji i wypadku nie wygląda to najlepiej – poinformowałam.

Usłyszałam jak przeklina pod nosem. Następnie nerwowo wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni, wyją jednego i odpalił go. Zaciągnął się, po czym powoli wypuścił truciznę z ust. Nienawidziłam papierosów. Ich zapach przyprawiał mnie o mdłości. Dobrze, że byliśmy na świeżym powietrzu, smród nie był aż tak intensywny.

- Dojdzie do siebie? – Wycedził w trakcie wypuszczania dymu z ust.

Wzruszyłam ramionami.

- Powinien.

- Słuchaj, musisz nam pomóc. Jeszcze dzisiaj spotkamy się z Nathanem i wyjaśnimy ci co masz robić, zgoda?

- A mam jakieś inne wyjście? – Bąknęłam.

- Teraz już nie.





    Wraz z Niallem udaliśmy się do Nathana. Gospodarza nie było w domu, więc musieliśmy zaczekać. Właśnie siedzieliśmy w salonie drugiego z Malikow. Żadne z nas się nie odzywało, więc zainteresowałam się wystrojem tego pomieszczenia. Wchodząc tutaj zauważyłam, że chłopak jest fanem graffiti. Rysunki były praktycznie w całym domu. Osobiście nie przywykłam do aż tak nowoczesnego wystroju, ale podobało mi się.Różnił się od tradycyjnego. Do tego meble były w kolorze soczystej czerwieni, a sofy jasnokremowe, co nie nadawało temu wnętrzu mrocznego wyglądu, tylko miało na celu rozjaśnienie go. Nie zauważyłam żadnego zdjęcia na żadnym z mebli. Dostrzegłam jedynie obraz wiszący w rogu jednej ze ścian. Przedstawiał zachód słońca nad jakąś zatoczką. Spodobał mi się. Był magiczny i wyróżniający się wśród tych kolorowych rysunków.

- Długo na mnie czekacie? – Chrapliwy głos, podobny do głosu Zayna, lecz bardziej pewny siebie, doszedł do moich uszu. Odwróciłam wzrok od obrazu i spojrzałam w stronę Nathana. Moje oczy momentalnie rozszerzyły się, a usta lekko otworzyły. Musiałam pomóc sobie dłonią, by je przymknąć, co pewnie wyglądało zabawnie. Czułam się, jakby stał przede mną zdrowy Zayn. Miał długą bluzkę, co od razu zauważyłam, ponieważ chciałam się przekonać o jego tatuażach. Jednak były szczelnie okryte.

- Wyglądacie identycznie… - nie powstrzymałam się od wypowiedzenia tego.

Nathan beznamiętnie wzruszył ramionami i usiadł na jednym z foteli. Zaczął lustrować mnie wzrokiem. Poczułam się nieswojo, jednak nie byłam mu dłużna. Także przyglądałam mu się badawczo. Nie wiedziałam czego ode mnie oczekuje.

- Nie mam za wiele czasu, dziewczyno – skrzywiłam się na jego pierwsze słowa. Nie był zbyt miły.

- Leah. Mam na imię Leah – zakomunikowałam.

Zaśmiał się przeciągle, jednak później na jego twarz znów wstąpiła powaga. Przeszły mnie dreszcze.

- A więc, Leah – przeciągnął moje imię, jakby chciał zaznaczyć, że niepotrzebnie mu o tym wspomniałam. – Będziesz musiała przypilnować mojego brata.

Prychnęłam, na co skierował na mnie pełen niezadowolenia wzrok. Zerknęłam w kierunku Nialla, który przyglądał się wszystkiemu zaciekawiony.

- Nic innego do tej pory nie robiłam – wywróciłam oczami.

- Zamknij się i słuchaj – ryknął, wyraźnie z poirytowaniem Nathan, a mnie aż przewróciło się w żołądku na jego podniesiony ton. – Wpakowałaś się w to wszystko, wiesz rzeczy, których nie powinnaś wiedzieć i teraz mimowolnie musisz wykonywać moje polecenia – już chciałam coś powiedzieć, jednak on to zauważył. - Nie pozwoliłem ci się odezwać. Musimy omówić kilka kwestii, więc zostaniesz tutaj na noc. Nie obchodzi mnie, czy masz jakieś inne plany. Mam nadzieję, że zadbałaś o opiekę nad moim bratem i już nic mu się nie stanie. W przeciwnym wypadku ty odpowiesz za każdy uszczerbek na jego zdrowiu. Czy to jest jasne? – Uniosłam dotychczas spuszczoną głowę na Nathana. W środku cała aż kipiałam ze złości. To są jakieś cholerne kpiny, prawda?!

- Chyba cię do reszty popieprzyło – warknęłam i wstałam, jednak on błyskawicznie znalazł się przy mnie i ścisnął mnie swoimi ramionami. – Puść mnie do cholery! – Krzyknęłam wyrywając się mu.

- Pytałem, kurwa, czy to jest jasne?! Ogłuchłaś? – Wysyczał przy moim uchu i owiną swoją rękę wokół mojej szyi, tak, abym nie mogła oddychać. – Czy. To. Jest. Jasne – warczał robiąc pauzę z każdym wypowiadanym słowem.

Przerażona przełknęłam ślinę i pokiwałam lekko głową.
- Jasne – mruknęłam z ledwością łapiąc powietrze. 

W co ja się wkopałam...

____________________________________________________________

Dziękuję za tyle pozytywnych komentarzy pod postem! Jeśli po tym rozdziale nadal podoba wam się to opowiadanie, to chciałabym was prosić, byście polecili je kilku swoim twitterowym znajomym:) Oczywiście, jeśli lubią czytać fanfiction :) Czekam na wasze komentarze pod postem! Do następnego! :)


16 komentarzy:

  1. Co za skurwiel z tego Nathana... Zero szacunku do kobiet !
    Mamo, z każdym nowym rozdziałem zabijasz mnie coraz bardziej ! :D
    To ff, nie dość, że ma zajefajną fabułę, to jeszcze na dodatek jest tajemnicze ;3
    Ciekawi mnie kurde o co w tym wszystkim chodzi i kto był na tyle podły, by wstrzyknąć Zaynowi jad żmij ! ;o
    Boski rozdział, tyle w temacie *,*
    Czekam z niecierpliwością na nexta xx
    @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest genialne .nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. zgon za 3...2...1...

    OdpowiedzUsuń
  4. omg... chciałabym napisać cos dłuższego niż to ale brak mi słów. Dosłownie. Brak mi słów. Dodam że czekam i będę czekać na następny ♥

    @frugggo

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam przeczytać wieczorem, ale postanowiłam zrobić to teraz, gdyż przypomniałam sobie, że czytanie wieczorem może na mnie źle wpłynąć :)
    Rozdział bardzo, ale to bardzo mi się podobał! Zresztą ty wiesz, że zawsze podoba mi się to co napiszesz ;*
    Zayn nie jest zły, lecz zagubiony. Wpadł w jakieś gówno z którego ciężko się wydostać. Już miałam mały heart attack, gdy prawie umierał. Na szczęście udało się go odratowac, uff! Ciekawe kto wstrzyknął my ten jad..
    A Grega to bym z chęcią usiadła! Skoro Leah prosiła by się nim zajął na chwilę, to niech się, kurwa nim zajmie do cholery! Ugh, co za idiota -_- !!
    A Nathan jest nie lepszy. Jedynie z wyglądu są do siebie podobno. Na pewno nie z charakteru! To jakiś walniety typ!
    A Niall też mnie wkurza, bo taki tajemniczy i nawet nie stanął w obronie Leah :/
    Mam nadzieję, że Leah nie grozi niebezpieczeństwo ; x
    Życzę weny kochana :*
    Kocham, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  6. O jezu genialny rozdzial, genialne ff !!! Wy jestescie genialne :* czekam na next x @niallzhuug

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jestes genialna x przepraszam kochana

      Usuń
  7. Gsggagsbba ale zakończenie !
    Jaki dobił z tego Nathana -.-
    Czekam na next .
    @_agata_w

    OdpowiedzUsuń
  8. Asdfghjjkds *_* Super! Nie mogę się doczekać następnego :D
    @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  9. CAN I DIE?!
    JEZUUU!
    ONI SĄ ZAJEBIŚCI!
    LEAH WEŹ MU PRZYPIERDOL!
    ZAYN JEST KLSADHOALD
    NATHAN JEST OHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH
    JESTEM CIEKAWA O CO W TYM CHODZI :D
    ZAJEBISTE FF <3
    OCZYWISCIE, ŻE POLECĘ ;)
    @RUSHERMUFFIN

    OdpowiedzUsuń
  10. dwa słowa: ja pierdole xd
    dziękuję :D
    @SpeedwayoweLove

    OdpowiedzUsuń
  11. Nathan !!!! Ale mnie wkurwiasz !!!!! Co to mialo byc !!!!! Juz Cie nie lubie...
    Niall tak ciezko bylo ruszyc tylek !!!! Mogles jej pomoc !!!!
    Mam nadzieje, ze Leah bedzie bezpieczna....
    Zayn moim zdaniem jest tylko podobny do brata, chsraktery maja inne..... kto mu wszczyknal ten jed...???!!!!
    Swietny rozdzial ^-^
    Czekam na nastepny ;)
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  12. Nathan jest jakiś mocno narwany! Wydaje się być zupełnym przeciwieństwem Zayna. Chociaż... oboje nakazali Leah żeby została bo tak i już. Biedna, niezłe bagno ma teraz. Oby jej się nic nie stało. I oby to wszystko wyjaśnili. Jaki interes policja miałaby w zabiciu jednego z nich? No i o czym wiedzą wg Zayna choć Niall twierdzi że wcale nie widzą! :o Kurcze. Muszę się dowiedzieć :d Buźka xoxo @Malgosiaa_

    OdpowiedzUsuń
  13. wow!!! dopiero miałam chwilę, żeby to przeczytać!!
    uwielbiam...

    ale czemu ona się tak daje?
    chociaż jakby 2 przystojnych kolesi wymusiło na mnie pomoc trzeciemu z nich, który też jest przystojny - cóż pewnie zbytnio bym się nie wyrywała ;)

    @nala292

    OdpowiedzUsuń
  14. Co za debil z tego Nathana. Wogule nie ma szacunku do Leah. W co ona się wplątała. To wszystko wygląda bardzo podejrzanie. Mam nadzieję że nic się jej nie stanie. Pozdrawiam i całuję @Lania_Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  15. O.O o-o-oco kaman?
    @lo_ve1D

    OdpowiedzUsuń